Niestety już w wpisie XV muszę pisać o porażce, a przecież nie chciałam ponosić porażek. Na zielonej szkole chciałam wyglądać bosko, a przed samą wycieczką zaczęłam się tak objadać! Brzuch mi urósł i wgl... Rozumiecie to? Chodziłam głodna, odmawiałam sobie przyjemności, biegałam, ćwiczyłam bo chciałam dobrze wyglądać na wycieczce, a tu 2 dni przed wycieczką nagle napady.... Nie muszę chyba wspominać też o tym, że na wycieczce też sobie nie odmawiałam? Całe moje szczęście, że pogoda na sprzyjała leżeniu na plaży w bikini i nie musiałam obnażać ciała.
Myślałam, że będą to gładkie 2 miesiące po których osiągnę wymarzoną wagę i będę szczęśliwa. Jeszcze się nie ważyłam i nie wiem czy przytyłam, ale i tak muszę wszystko zaczynać od nowa. W pierwszych wpisach napisałam, że odchudzałam się już parę razy ale zawsze nagle po tych 3 tygodniach parę napadów i wielka dupa ;< Teraz jednak nie mogę się tak poddać, mam nadzieję że mnie trochę pocieszycie albo ostro opierdolicie i wezmę się dzięki wam jeszcze bardziej w garść. Za niedługo wakacje a ja wyglądam w dalszym ciągu niekorzystnie. Do dupy, wstyd mi przed Wami i przed samą sobą :(
MAM NADZIEJĘ, ŻE WY PRZYNAJMNIEJ TRZYMACIE SIĘ CHUDO :** <3
Chcę być dla siebie bezlitosną suką, która nie dogadza sobie jedzeniem.
<3