czwartek, 3 stycznia 2013

XXIII

Rozpoczęłam początek nowego początku -.-
Z bilansowaniem jedzenia na razie nie przesadzam, by powoli przyzwyczajać organizm do mniejszej ilości spożywanych kalorii.

1. płatki corn flakes z mlekiem
2.  mała jogobella light + przepyszna sałatka w Salad&Co
 3. obiad - barszcz
 4. 1 grejpfrut + jedna szklanka mixu jogurtu naturalnego z kiwi - ostatni posiłek o 19:00

Wybrałam się dzisiaj na spacer - spacerowałam ponad godzinę + biegałam po wyprzedażach w centrum, również około godziny. Także trochę ruchu moje nóżki dzisiaj dostały <3 Jutro wrócę pieszo ze szkoły, zajmie mi to też jakąś godzinę, a popołudniu wybiorę się na basen :)




 

3 komentarze:

  1. myślę że na takich bilansach możesz na spokojnie zostać, lepiej nie stosować bardzo rygorystycznych diet bo potem kilogramy bardzo szybko wracają :)
    co do makaronów, tak, lubię, ten otrębowy robiłam sama, polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klodja:
    Bilansu wcale nie masz takiego złego. Wręcz jest bardzo dobry. Ale każdy ma swoje przekonania, więc jeśli uważasz, że to jest za dużo, to tak widocznie jest.
    Powodzenia na basenie. Daj z siebie wszystko ;)

    motylki-pro-ana.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że do ojca jakoś się już przyzwyczaiłam. Czasami myślę, jakby to było gdybym miała prawdziwego ojca, takiego z reklam, który wraca z pracy, całuje mamę w policzek i pyta jak w szkole. Czasami tylko płacze, gdy się awanturuje z matką albo stwierdza, że gdy tylko skończę 18 lat, wyrzuci mnie z domu. Pewnie miałaś gorzej niż ja, tak to sobie wyobrażam. Trzeba tylko mieć nadzieję, że trudne dzieciństwo nie wywrze na nas wpływu i stworzymy prawdziwe, kochające rodziny. Marzę o tym czasami.
    Moje osiągnięcia w diecie to przeważnie 2-4 kg i koniec. Największe sukcesy to 2x po 6kg a raz nawet 8,5. Jak się domyślasz wszystko załatwił efekt jo-jo, bo obecnie ważę więcej, niż wtedy, gdy dołączyłam do "motylków". Nie lubię siebie tak nazywać, bo nie potrafię do końca zjednoczyć się ze szczupłymi dziewczynami, które i tak się odchudzają często drastycznie. Przecież masz takie niskie bmi... Ale wiem, że to nie waga jest przyczyną, ale psychika. Więc jeśli oczekujesz ode mnie wsparcia, to możesz na nie liczyć.
    Pamiętaj, że najważniejsze to iść dalej pomimo porażek, bo liczy sie czas, jaki wytrwasz z dietą, a nie to jaka jest rygorystyczna! I nie schodź prosze ponizej 800-900kcal, bo meczy sie strasznie organizm, drastycznie spada metabolizm, ludzie zaraz stwierdzą, że masz anoreksję, bo nie jesz. Lepiej powoli. A basen to świetny pomysł, ruch w wodzie bardzo korzystnie wpływa na metabolizm. Ależ się głupio czuje udzielając rad dziewczynie o bmi 20,9!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń